W Europejskim Trybunale Praw Człowieka możliwa jest samoistna skarga przeciw dyskryminacji także wtedy, gdy nie zostało naruszone żadne konkretne prawo chronione Konwencją Praw Człowieka.
Na terenie Europy i w jej okolicach funkcjonują równolegle dwa systemy prawa antydyskryminacyjnego – system oparty o Radę Europy i Europejską Konwencję Praw Człowieka oraz system prawa Unii Europejskiej, oparty o traktaty unijne i prawo wtórne. W obu przypadkach aplikowanie prawa powierzone zostało międzynarodowym sądom. W pierwszym przypadku jest to Europejski Trybunał Praw Człowieka z siedzibą w Strasburgu, w drugim – Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z siedzibą w Luksemburgu
Symbioza systemów…
Oba systemy żyją ze sobą w zdrowej symbiozie. Sądy obu organizacji powołują się wzajemnie na swój dorobek. Nie są to jednak w żadnym razie systemy tożsame. Istotne różnice występują zarówno na poziomie prawa materialnego, jak też na poziomie procedury i samego zakresu działania obu wielkich sądów.
Zapewne dla wielu czytelników przypominanie różnic kognicji obu sądów wyda się niepotrzebne i banalne, niemniej owe różnice stanowią interesujący punkt wyjścia dla jasności obrazu co do stosunku obu systemów prawa.
… przy istotnych różnicach
Rada Europy jest organizacją, której celem jest przestrzeganie wspólnych wartości. Obejmuje ona 46 państw (już bez Rosji) nie tylko europejskich, ale także azjatyckich, które poczuwają się do związku z Europą. Można bez ryzyka powiedzieć, że przestrzeganie Konwencji jest głównym i zasadniczym celem Rady Europy, inaczej niż w przypadku Unii Europejskiej, która od początku jest organizacją o znacznie bardziej ścisłych związkach, jednak – przede wszystkim o gospodarczym charakterze.
Zasadnicze różnice dotyczą samej zasady postępowań. W przypadku Trybunału Praw Człowieka pozwanym są zawsze państwa członkowskie, ponieważ przyjmuje się, że to ich obowiązkiem jest zapewnienie realizacji praw ustanowionych w Konwencji. Trybunał unijny natomiast pełni różne funkcje (art. 251 i następne TFUE), formalnie zawsze zajmując się wykładnią traktatów i innych aktów prawa unijnego. To raczej skromne sformułowanie oznacza w praktyce, że w trybie pytania prejudycjalnego każdy sąd w państwie członkowskim może zwrócić się do Trybunału z pytaniem prejudycjalnym. Wyrok w takiej sprawie często oznacza wskazanie właściwego orzeczenia wydawanego przez sąd krajowy, który w ramach konkretnego postępowania z udziałem osób fizycznych lub prawnych powziął wątpliwość co do zgodności prawa krajowego z prawem unijnym. Inaczej zatem niż w Strasburgu w takich sprawach pozwanym nie jest państwo członkowskie, lecz układ stron jest przeniesiony z postępowania krajowego. ETPC (Strasburg) opiera się zatem na niedużym, bardzo ogólnym dokumencie, czyli Konwencji, który wypełnia treścią. TSUE (Luksemburg) odnosi się do rozległego ustawodawstwa unijnego, ale odnosić się może tylko do spraw, które w prawie unijnym zostały uregulowane.
Nie wiem, czy to paradoks. Dla mnie jednak z tego wszystkiego wynika, że ochrona antydyskryminacyjna oparta na Konwencji jest znacznie szersza, niż wynikająca z prawa unijnego.
Inna rzecz, że praktyczny wpływ orzecznictwa unijnego jest w oczywisty sposób większy, co wynika z nieporównanie mocniejszej egzekutywy i związków między państwami w ramach Unii w stosunku do luźnej konfiguracji Rady Europy.
Artykuł 14
Reguła jest taka – ogólna i chyba nie do zakwestionowania, choć nikt jej nie zadeklarował – że im skromniejsza jest regulacja prawna, tym większa jest rola sądu w jej rozumieniu i stosowaniu. Tak właśnie doszło do interesującego rozszerzenia kognicji Trybunału w Strasburgu. Formalnie Konwencja przewiduje ochronę antydyskryminacyjną w artykule 14, który brzmi: Korzystanie z praw i wolności wymienionych w niniejszej Konwencji powinno być zapewnione bez dyskryminacji wynikającej z takich powodów jak płeć, rasa, kolor skóry, język, religia, przekonania polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie bądź z jakichkolwiek innych przyczyn. Widzimy zatem, że dyskryminacja odnosi się pośrednio tylko do tych praw i wolności, które zostały wskazane w innych przepisach materialnych Konwencji.
Czyli na przykład skoro art. 9 mówi o wolności myśli, sumienia i wyznania, to powinno to oznaczać, że gdy dochodzi do ograniczenia takiego prawa, to skarga przysługuje zarówno z tytułu samego ograniczenia, jak i z tej przyczyny, że do ograniczenia doszło w warunkach dyskryminacji, czyli ograniczenia wolności z uwagi na jakąś szczególną przesłankę dyskryminacyjną (nieuzasadnione kryterium różnicujące). Innymi słowy wynikałoby z tego, że nie istnieje samoistna przesłanka dyskryminacji jako podstawa skargi, o ile nie zostało jednocześnie naruszone inne prawo gwarantowane konwencją.
Rozszerzenie kognicji
Trybunał jednak zadał sobie pytanie o charakter tego związku między konkretnym prawem chronionym przez Konwencję oraz jednoczesnego naruszenia zakazu dyskryminacji. Odpowiadając na to pytanie w istotnym stopniu rozszerzył swój prima facie kognicję. Stwierdził bowiem, że może rozpatrywać skargi na podstawie art. 14 w związku z prawem materialnym, nawet jeśli nie zostało naruszone samo prawo materialne.
Innymi słowy – jeżeli mamy do czynienia z kwestią, która wchodzi w zakres enumeratywnie wskazanych w Konwencji praw materialnych i w ramach tych praw doszło do dyskryminacji, to powstaje prawo do skargi nawet, jeżeli w odniesieniu do samego prawa materialnego takie roszczenie nie powstaje. W istocie zatem możliwa jest samoistna skarga z tytułu dyskryminacji powstała na tle funkcjonowania poszczególnego prawa chronionego.
To może trochę skomplikowane, więc oto całkiem wdzięczny przykład ze sprawy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka nr 17209/02, z 20 czerwca 2006 r.
Obywatelski obowiązek
Na Malcie jest, jak wiadomo, system prawny brytyjski, który z upodobaniem stosuje ławę przysięgłych. Nie jest to, wbrew pozorom, jedynie zaszczyt i honor, lecz obowiązek prawny, którego wykonywanie nie wszystkim odpowiada. Wiąże się on bowiem z często wielodniowym zwolnieniem z pracy, spadkiem zarobków itp.
Konwencja przewiduje w art. 4 zakaz pracy przymusowej i niewolnictwa. Zawiera jednak wyłączenie dotyczące pracy oraz świadczeń stanowiących część zwykłych obowiązków obywatelskich.
Zarab Adami, Maltańczyk, zarzucał państwu maltańskiemu dyskryminację ze względu na płeć spowodowaną nieproporcjonalnie wysoką liczbą mężczyzn powoływanych do zasiadania w ławie przysięgłych. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że chociaż zgodnie z art. 4 zwykłe obowiązki obywatelskie nie są objęte zakazem pracy przymusowej lub obowiązkowej (innymi słowy, że EKPC nie przyznaje prawa do zwolnienia od zasiadania w ławie przysięgłych), to okoliczności faktyczne sprawy wchodziły w zakres tego prawa. Zwykłe obowiązki obywatelskie mogły stać się „niezwyczajne”, kiedy stosowano je w sposób dyskryminujący. Różnica w tej proporcji między mężczyznami i kobietami w roku poprzedzającym rozpoznanie sprawiła jak 3:1 na rzecz powoływanych mężczyzn, choć rząd Malty – świadomy skargi i problemu – starał się intensywnie tę dysproporcję zmniejszać, bo w poprzednich latach na listę przysięgłych wpisywano wielokrotnie więcej mężczyzn niż kobiet. Skarżący uważał, że to jest dyskryminacja.
Szerokie pojęcie
I Trybunał przyznał mu rację. Innymi słowy w ten sposób można przyjąć, że w Europejskim Trybunale Praw Człowieka istnieje prawo do samoistnej skargi przeciw dyskryminacji (i nie opartej na Protokole 12, który mało kto podpisał i o którym tu nie mówimy) także wtedy, gdy nie zostało naruszone żadne konkretne prawo chronione Konwencją.
Opisany przykład skargi Maltańczyk wskazuje, jak elastycznie stosowane być mogą przepisy o dyskryminacji. W tym bowiem przypadku dyskryminowani są mężczyźni, nie kobiety, i nie dlatego, że coś im się zabiera, tylko powiedzielibyśmy, że coś dostają, czego dostać nie chcą. Co więcej, Trybunał zauważył, że jeśli polityka lub środek ogólny ma nieproporcjonalnie szkodliwe skutki dla grupy osób, nie można wykluczyć możliwości uznania go za dyskryminujący, nawet gdy nie jest on konkretnie skierowany lub skierowany przeciwko tej grupie, czyli jest dyskryminujący niejako przy okazji. Tłumaczenia rządu Malty, iż na listy ławników wpisuje się osoby czynne zawodowo, a kobiety opiekują się dziećmi, więc nie mają czasu, nie przekonały Trybunału. Dyskryminacja to szerokie pojęcie, które nie musi zależeć od zamierzonego, intencjonalnego działania.